Historia - 2001
1999 | 2000 | 2001 | 2002 | 2003 | 2004 |
"O tym
jak Wěletowy Bosmanek
chciał bardzo opuścić Szczecin
a Życie wyraźnie tego nie chciało"
Był sobie kiedyś W ěletowy Bosmanek. Wiódł żywot beztroski i wielce ucieszny. Bosmanek bosmankowal na korabiu niezwykłym "Wěletem" zwanym, który przemieszczał się w czasie i przestrzeni od Wolinskiej warowni po Biskupińske grodzisko, od IX aż po krańce XXI wieku. A z nim Bosmanek.
Razu pewnego, gdzieś pomiędzy Wolinem a celem podroży - a gród ten Szczecinem zwano - Bosmanek zapragnął opuścić swój okręt. Ale widać nie w smak było to duszkom zamieszkującym ona czasoprzestrzeń. A posłuchajcie jak to było...
Przygotował się Bosmanek do drogi bardzo sumiennie.... dobytek spakował.... srebrniki policzył uważnie... listy polecające do strażników strzegących wehikułu jakim miał się udać w rodzinne strony nabył... Miejsce po popasie solidnie posprzątał... i ułożył się na spoczynek.... Rankiem gdy zamówiona ptaszyna znać dala ze czas już najwyższy, Bosmanek nawet oko otworzył... ale pomyślał sobie, ze na 5 minutek oko jeszcze przymknie bo słyszał ze Bosmańskie Oko śpi tylko na jedno oko i napewno nic nie przegapi... Nie wziął tylko pod uwagę Niebożę, że on Bosmanek a nie Bosman i Bosmankowe oczy takich właściwości nie posiadają.... Gdy Bosmankowe Oko otwarło się po raz wtóry upłynęła godzina z okładem... Tak to Bosmanek nie pojechał po raz pierwszy...
Dnia drugiego obiecał sobie Bosmanek, ze z pokora przyjmie naukę, ale się nie podda i ze Szczecina wyjedzie. Jak postanowił - tak... Ale posłuchajcie co było dalej...
Tym razem Weletowy Bosmanek przygotował się jeszcze solidniej.... Zjadł suty posiłek, ekwipunek jeszcze raz starannie przepatrzył, listy polecające odnowił... Posłanie należycie urychtowal i położył się spać. A ze zafrasowany był cały dzień okrutnie i umęczyło go to srodze, toteż i zasnął bardzo uczciwie. Gdy Bosmankowe oko otwarło się po raz pierwszy rzuciło okiem na chronometr. Ufff.... - pomyślał Wěletowy Bosmanek - druga godzina, nie jest źle..... A później Weletowy Bosmanek pomyślał po raz drugi. Jak to - gdy szedłem spać było przed druga i było całkiem ciemno.... a teraz jest druga i jest całkiem jasno... słoneczko przygrzewa..... i zafrasował się Weletowy Bosmanek i sposępniał wielce. Podniósł się Wěletowy Bosmanek z posłania i poczłapał do izby sąsiedniej gdzie inny chronometr czas wskazywał... ...i tak to Wěletowy Bosmanek nie pojechał po raz drugi.....
I kto wie co będzie dalej............... Omne trinum perfectum......